piątek, 28 sierpnia 2015

III Weekend ze SMA-kiem!

Uwaga, uwaga!
Spieszę donieść, że w tym roku uda mi się dotrzeć na
III Weekend ze SMA-kiem!!! :D
Nie będę zanudzać szczegółami. Więcej możecie poczytać na stronie:

Oraz fanpage wydarzenia:

Ach nic do tej pory nie pisałam bo do ostatniej chwili się wąchałem. Po pierwsze miałam dola i nie liczyłam, że się uda. Po drugie ze względu na własne zdrowie, które coraz gorzej znosi wycieczki z tak napiętym harmonogramem. Po trzecie i najważniejsze dlatego, że matka doprowadzi mnie do szału i wiem, że ona już się postara(choćby i nieświadomie) żebym nic z tego wyjazdu nie wyniosła... A jakby tego było mało doprowadziła swoje zdrowie na skraj(prawie nic nie je, po za odrobiną placka i litrami kawy tylko całymi dniami kopci), także od rana dosłownie się dusi. Już jest pół-przytomna a co dopiero będzie jutro kiedy dojdzie do tego stres? Szczerze zaczynam się bać i to nie tylko tego wyjazdu. Takie nieodpowiedzialne udawanie, że wszystko jest w porządku kiedyś bardzo źle się skończy. Czasami chciałabym zeby dostała takiego porządnego ataku właśnie gdzieś wsród ludzi zeby nie mogła więcej zgrywać kretynki...

Ale dość snucia pesymistycznych wizji. Już postanowione. Wyjazd jutro rano! :)
Mam nadzieje wyruszyć koło 7.00 zeby po przyjeździe mieć chwile na odpoczynek...

Trzymajcie kciuki zeby wszystko się ułożyło i żebym wyniosła z konferencji coś pożytecznego.

Pozdrawiam. ;)

sobota, 22 sierpnia 2015

Malarz smoków - Mary McNeil Fenollosa

Jak już wspominałam ostatnio nic mi się nie chce. Dotyczy to niestety rownież czytania. :( Od jakiegoś czasu po książkę sięgam tylko przy śniadaniu. Nie jest to najlepszy moment szczególnie na jakąś bardziej wymagającą lekturę. Trudno wczuć się w klimat powieści czytając po tak małym fragmenciku... Niemniej coś tam przeczytałam. O niektórych chciałabym wspomnieć bo są warte polecenia. Miedzy innymi zaczęłam przygodę z Diuną i prześliczną serią wydawniczą Angielski ogród. Dorwałem kolejną pozycję mojej już ulubionej McKillip i zbiorcze wydanie Ziemiomorza(choć tego jeszcze nie skończyłam). Zachwyciłam się niezwykłym światem Zamonii autorstwa W.Moresa. Na półeczkę "przeczytane" wskoczył bardzo popularny i ceniony Cień wiatru Carlosa Ruiz Zafóna albo Ciemny Eden Chrisa Becketta, który bardzo przypadł mi do gustu.

Zacznę jednak od ostatnio przeczytanej, małej,  lekkiej i pewnie mniej znanej książki.

KĄCIKI TEMATYCZNE: Książkowo 

"KĄCIKI" Czyli chaotyczny zbiór "rzeczy" przeze mnie przeczytanych/obejrzanych, które z nikomu nie znanych powodów postanowiłam na tymże blogu opisać i opatrzyć krótkim, 100% subiektywnym, skleconym na prędce komentarzem. ;) 

Malarz smoków 

Mary McNeil Fenollosa


 Tłumaczenie: Adrianna Wosińska 
Tytuł oryginału: The Dragon Painter 
Wydawnictwo: Kirin 
Liczba stron: 162 
Kategoria: Literatura piękna 
Gatunek: historyczna, romans 
Rok pierwszego wydania: 1906 
Rok pierwszego wydania polskiego: 2015 
Moja ocena: 6.5/10 
Opis książki: W XIX-wiecznym Edo, świeżo przemianowanym na Tokio, mieszka sędziwy mistrz malarstwa tuszowego – Kano Indara, ostatni z rodu prominentnych artystów minionej epoki. Jego głównym zmartwieniem jest brak dziedzica i godnego spadkobiercy jego szkoły, lecz oto spotyka Tatsu, młodego geniusza pędzla. Jego niezwykły talent sprawia, iż stary Kano ignoruje osobliwą opowieść młodzieńca o tym, jakoby tysiąc lat temu zaręczył się z… córką smoka. Piękna historia o miłości, sztuce i Japonii pierwszych lat okresu Meiji (1868-1912), spisane przez Mary McNeil Fenollosę, żonę jednego z najwybitniejszych pionierskich badaczy kultury japońskiej, została w 1919 roku przeniesiona na ekran przez studio Sessue Hayakawy, bożyszcza amerykańskiego kina niemego. 
Słowo komentarza: Tak jak wspominałam jest to krótka, lekka, sympatyczna książeczka, czyta się szybko i przyjemnie. W duchu bardzo podobna do książek Lafcadio Hearna - dużo Japonii, romantyczna historia, ale bez natrętnego sentymentalizmu ani orientalizmów wczesnych powieści z Japonią w tle. Polecam na miły wieczór albo dwa.

źródło opisu: http://kirin.pl/tytuly#malarz 
źródło okładki: http://kirin.pl/tytuly#malarz

piątek, 14 sierpnia 2015

Upał rozleniwia.

Jak można było przewidzieć niczego nie napisałam, chociaż obiecałam zrelacjonować przynajmniej cześć tego co sie wydarzyło miedzy przerwami. Niestety telefon, który miał ułatwić mi pisanie na razie jest tylko kolejnym powodem frustracji a po staremu pisać mi sie nie chce. :p

W każdym razie wracając do teraźniejszości oświadczam, że te upały w domu bez klimatyzacji zaraz mnie wykończą.(Szczęśliwie zapowiadają już ich koniec),  Choć zdania, że wole upały niż mróz zmieniać nie zamierzam. ;) Szkoda tylko, że nie mam z kim wyjechać nad morze teraz jest tam pogoda idealna,,,
A u nas susza drzewa w lesie całe pożółkłe, gubią liście jakby jesień była.
Jednie wieczorami jest trochę wytchnienia. Wtedy wreszcie mogę wyjść na chwile na dwór, chłonąc piękno i spokój przyrody.
Z reszta ostatnio to moja jedyna rozrywka. Byłabym bardzo szczęśliwa mogąc spędzać na powietrzu trochę więcej czasu. Z tego względu myślałam o przystosowaniu mojego starego wózka elektrycznego. To uwolniło by mnie od matki (która nie ma czasu, sił albo raczej ochoty na wyprowadzanie mnie na spacery) przynajmniej na moment i dało te wymarzona chwile oddechu.
Tylko od czego mam zacząć; już tak długo stoi i się kurzy...

W każdym razie chciałam wrzucić parę fotek(robionych niestety telefonem) z rożnych tegorocznych spacerów. Zobaczcie jak wtedy było jeszcze zielono. :)