wtorek, 28 stycznia 2014

SEZON NA OBSERWACJĘ WIELORYBÓW.

Widok przepływającego obok wieloryba należy do tych, o których łatwo się nie zapomina. W okolicach Okinawy właśnie rozpoczyna się sezon rejsów, których celem jest obserwowanie tych pięknych zwierząt. A na moim ulubionym portalu opublikowano właśnie [NEWS] na ten temat. Polecam!
Pozwolę sobie zamieścić tu, przedstawiony w artykule materiał filmowy z rejsu:

poniedziałek, 27 stycznia 2014

Ostatnie pytanie!

źrudło: japonia-online.pl
Dziś, po jednodniowym opóźnieniu, na łamach dziennika "Japonia-Online" opublikowane zostało ostatnie pytanie w Konkursie Noworocznym, "Co wiesz o Japonii?"! Oczywiście brałam w nim udział. ;) 
Wszystko zaczęło się 7 stycznia a ostatnie pytanie pojawić się miało 26. jednak w sobotę w związku z chochlikiem technicznym nie ukazało się wcale... Zasady były proste, w ciągu 20 dni zadano 20 pytań! Codziennie przed godziną 20:00 publikowano news z pytaniem konkursowym. Na odpowiedzi czas był do godziny 24:00 w dniu publikacji pytania. Nie mogłam czekać jednak zbyt długo. Ponieważ po ok. godzinie dodawano podpowiedź, która zmniejszała ilość otrzymanych punktów za prawidłową odpowiedź: bez podpowiedzi były 3 punkty, po 1. podpowiedzi - 2 punkty i po 2. podpowiedzi - 1 punkt. Przyznam, że wymagało to sporo samodyscypliny i wytrwałości. Nie łatwo codziennie popołudniu wygospodarować czas w  odpowiedniej ilości żeby dorwać pytanie jeszcze przed podpowiedziom. 
Nagrody to:  - Pudełko do bento - Zestaw do kaligrafii - Zestaw: podkładka do podłużnego papieru + 30 arkuszy podłużnego japońskiego papieru - Ceramiczna figurka sowy - Figurki maneki neko w różnych kolorach - Japoński tusz do kaligrafii - Zestaw: podkładka pod papier + 50 arkuszy japońskiego papieru - Japoński notes listowy - Bambusowa mata na pędzle.
Zwycięzcy sami dokonają wyboru spośród dostępnych nagród. O kolejności wyboru zadecyduje miejsce w rankingu zwycięzców - kto pierwszy ten lepszy! W przypadku remisów zorganizowana zostanie dogrywka. Wydaje mi, że większość odpowiedzi miałam prawidłowych. Niestety kilka razy się spóźniłam i dwa razy dałam zły temat(baka) więc pewnie nie zostały policzone... 
Ech, nie mogę się doczekać wyników. ;)

Trzymajcie kciuki!^-^

niedziela, 26 stycznia 2014

Czarna materia. :)

Zimowa nuda wciąż trwa a ja obejrzałam na Planete+ kolejny program o czarnej materii. I po raz kolejny usłyszałam w nim zupełnie coś innego. To zabawne jak twórcy dokumentów dobierają teorie. Zresztą jest ich pewnie tak wiele, że nie mają innego wyjścia. Mnie ogólnie bardzo fascynuje kosmiczna tematyka ale do nauki fizyki nigdy niestety nie miałam cierpliwości i zdolności. Wprost nie cierpię obliczeń matematycznych. ;p Po za tym irytuje mnie ilość niedopowiedzeń związanych z teoriami kosmicznymi... Np. w tym programie wspomniano nie tylko o poszukiwaniach istniejącej czarnej materi ale też o próbach jej wytworzenia w Wielkim Zderzaczu Hadronów, po przez mini "Wielkie wybuchy". ;) Bo ponoć w tedy ona powstała. Tylko skoro zwykła materia w tedy powstała i ciemna materia w tedy powstała, to ja się pytam co w końcu wybuchło??? Może jakaś trzecia materia? ;) Tego nikt nie wie i pewnie szybko się nie dowie ale jeśli chcecie wiedzieć jaka szalona i chaotyczna teoria postała w tedy w mojej głowie to ją tu opiszę: Otóż zakładając istnienie równoległych wymiarów pomyślałam, że jeszcze przed wybuchem nasz wymiar był pusty. Ewentualnie było w nim coś czego w tej chwili nie jestem w stanie sobie wyobrazić. I w tym czasie  w sąsiednim wymiarze jakaś czarna dziura, łącząc się z innymi czarnymi dziurami, wchłonęła już tak dużo materii, że czasoprzestrzeń nie mogła tego pomieścić więc się wybrzuszyła i wtargnęła do tego wymiaru. Dlatego materia jest nie widoczna(czaicie XD) I tak proces wchłaniania trwał, glut rósł i rósł  aż wybuchł! A co było potem to już wiadomo. Proste, prawda? XD  
Hehe. Ok, na dziś chyba starczy tych chaotycznych bredni. Mam nadzieję, że nikt nie weźmie tego na poważnie...;)
Symulacja kom. wyniku zderzenia cząstek.
źródło: http://pl.wikipedia.org/

sobota, 25 stycznia 2014

Nuuuda...

Minęło parę dni zima się przeobraziła. Śnieg prawie znikł a zastapił go wszechobecny lód. Każda nawet najdrobniejsza gałązka, igiełka czy źdźbło trawy wygląda jak zrobione ze szkła. W dodatku u nas niebo jest bezchmurne a słońce zmienia okolice w skrzący się tysiącami barw diament. Muszę przyznać, że dawno nie widziałam zimy w takiej wersji. Do tej pory sądziłam, że nic nie przebije kołderki białego puchu ale teraz jestem skłonna zmienić zdanie. Może nie dotyczy to samego lasu ale okolica wygląda teraz najpiękniej... Żałuje tylko, że nie udało się uchwycić tego połysku na zdjęciach. Do tego potrzebny byłby prawdziwy aparat (nie tabletowy) i ktoś z odrobiną talentu fotograficznego. :)
Niestety lód pokrył nie tylko drzewa ale i drogi, a to oznacza, że jestem uziemiona w domu i zżera mnie nuda. >.< Oby wiosna szybko przyszła.


Pozdrawiam.

czwartek, 23 stycznia 2014

Ciemna strona Japonii - YOKO ONO PRZECIWNA RZEZI DELFINÓW.

Niestety nawet moja ukochana Japonia ma swoją ciemną stronę. W niewielkim miasteczku Taiji w prefekturze Wakayama, uchodzącym za miasto wielorybnicze, znanym między innymi z nagrodzonego Oscarem filmu dokumentalnego pod tytułem Zatoka delfinów (The Cove). Każdego roku odbywa się polowanie na delfiny. Najpiękniejsze okazy sprzedawane są oceanariom, reszta jest zabijana w celu uzyskania mięsa. Według danych założonej przez Watsona organizacji Sea Shepherd w tym roku schwytano pomiędzy 200 a 250 delfinów (najliczniejsze do tej pory stado). 
Więcej o tegorocznych wydarzeniach w Taiji można przeczytać w tym newsie na japonia-online.pl

Wdowa po Johnie Lennonie wyraziła swoje zaniepokojenie mającą się odbyć w najbliższych dniach rzezią delfinów. 20 stycznia Yoko Ono wystosowała list otwarty do mieszkańców Taiji. Ono podkreśla w swym liście, że praktyki te są druzgocące dla reputacji Japonii.
Ono umieściła list na swojej stronie Imagine Peace, adresując go przede wszystkim do rybaków z Taiji, ale również do premiera Japonii, Shinzō Abe. Kilka dni wcześniej (17 stycznia) amerykańska ambasador Japonii – Caroline Kennedy – opublikowała na portalu Twitter post, w którym wyraziła dezaprobatę dla tego, jak nieludzkie jest postępowanie japońskich rybaków. 
Rzecznik rządu, Yoshihide Suga, wypowiedział się tymczasem w obronie rybaków, podkreślając, że rzeź delfinów jest elementem tradycyjnego rybołóstwa i odbywa się w zgodzie z japońskim prawem.


Wsparcie celebrytów dla społecznych akcji jest istotne, bo pomaga zwrócić uwagę społeczności całego świata na problem. Do sprzeciwu przeciwko japońskiej rzezi delfinów w Taiji przyłączyła się Yoko Ono.

źródło: The Dive Site
Jeśli zaś i Wy chcielibyście wyrazić własny sprzeciw, poniżej podaję Wam link do strony, która zbiera podpisy pod petycją: 


środa, 22 stycznia 2014

Pomocny 1%.

Jedną(a właściwie jedyną ;p) ze spraw, którą udało mi się zakończyć od czasu kiedy postanowiłam działać, było dołączenie do fundacji i otworzenie rachunku bankowego Fundacji Pomocy Chorym na Zanik Mięśni z siedzibą w Szczecinie  w celu gromadzenia środków pieniężnych z tytułu darowizn oraz odpisu 1% podatku dochodowego od osób fizycznych ze wskazaniem...
Formalności mam już za sobą lecz teraz czeka mnie dużo trudniejsza cześć; czyli zbiórka. Nie przychodzi mi do głowy nic po za stworzeniem ulotki (co samo w sobie jest już dość problematyczne, kompletnie nie umiem pisać o sobie. ;/) i roznoszeniu jej po rodzinie czy znajomych... Ech nie wiem jak ja to przeżyje. Nienawidzę prosić ludzi o pomoc, szczególnie jeśli chodzi o pieniądze. Gdyby nie fakt, że podatek i tak każdy musi zapłacić to chyba bym się nie zdecydowała. No ale nie ma co dłużej marudzić, muszę się wziąć w garść i jakoś to załatwić. W końcu nikt tego za mnie nie zrobi a potrzeby nie znikną...;) 

Oczywiście jeśli jakieś dobra, zabłąkana na mojego bloga duszyczka to teraz czyta i nie ma jeszcze pomysłu co zrobić ze swoim 1% to polecam moje subkonto. ^---^


Aby przekazać 1% podatku, wystarczy w rozliczeniu rocznym, 
wpisać: nr KRS 0000020975 
ważne żeby zaznaczyć też, że to dla mnie ;) czyli w polu „INFORMACJE UZUPEŁNIAJĄCE" należy wpisać: Ida Reślińska. 

Natomiast dla osób chcących wpłacić darowiznę nie związaną z 1% 
pozwolę sobie podać także nr konta bankowego 
Fundacja Pomocy Chorym na Zanik Mięśni w Szczecinie
Al. Wojska Polskiego 69, 70-478 Szczecin
Bank PEKAO SA I O/SzczecinNRB: 
nr konta 26 1240 3813 1111 0000 4395 6119 
w tym wypadku również bardzo ważne jest żeby dopisać
 w tytule moje imię i nazwisko (Ida Reślińska) 
aby było wiadomo że to z przeznaczeniem na cele indywidualne.


Każdy grosz, to krok bliżej lepszego życia!
Za każdą pomoc WIELKIE DZIĘKUJĘ!!!!

sobota, 18 stycznia 2014

47 roninów.

Wczoraj postanowiłam przełamać okropną nudę tego tygodnia i wybrać się przynajmniej do kina. Niestety jak na złość z filmów, które chciałam zobaczyć pozostał tylko film pt. "47 Roninów". ;/ Powiem szczerze, udając się do kina nastawiałam się na godziny udręki i zgrzytania zębów, bo chyba nikt, kto obejrzał trailer, naiwnie nie sądził, że będzie to filmowy majstersztyk. I muszę przyznać, że mile się rozczarowałam. Ale tylko odrobinę. :) 
Historia opowiedziana w "47 roninów" jest historycznym wydarzeniu z początków XVIII wieku, gdy tytułowych 47 roninów (czyli samurajów pozbawionych swojego feudalnego pana), działając ponad prawem, a zgodnie z kodeksem honorowym postanawia dokonać zemsty na urzędniku państwowym winnym śmierci ich pana. Opowieść w japońskiej kulturze nabrała wręcz legendarnego charakteru i zakorzeniła się bardzo głęboko w tamtejszej świadomości; wielokroć była zresztą przedmiotem ekranizacji. Do dziś owi ronini uważani są za bohaterów narodowych, symbol walki o sprawiedliwość nawet za cenę życia. Film jest jednak tylko wariacją na temat. Historia ta była tylko pretekstem do jego stworzenia i została tak przetworzona, aby znalazło się w niej miejsce dla Keanu Reevesa oraz (czarnej) magii, której jest tu co nie miara. Mamy demony, mnichów Tengu i wiedźmy. Rzucanie uroków, las duchów i magiczne stwory...
Moim zdaniem film jest jednak w wielu miejscach niedopracowany, wątki są słabo zarysowane, a aktorstwo średnie, nie uświadczmy także jakiś złożonych dialogów czy głębszej myśli. Za to momentami jest dosyć zabawnie, ale właściwie dzięki jednej z postaci. Całość historii czy tradycji samurajskich jest potraktowana bardzo powierzchownie, nie dziwi mnie więc fakt, że w Japonii film ten nie spotkał się z ciepłym przyjęciem. 
Bez zarzutu jest natomiast strona techniczna. Efekty specjalne stoją na wysokim poziomie, sekwencje akcji zrobione są typowo pod efekt trójwymiarowy (takie wrażenie odniosłem będąc na seansie 2D), a wszystko to uzupełnia niezła muzyka, ładne widoczki i kostiumy(nie zawsze akuratne, ale przyznać muszę, że stylizowane kimona głównej bohaterki były interesujące). I choć wszystko to cieszy oko, są zwroty akcji, jest dramat i romans, walka i poświęcenie to całość nadal pozostaje nader przewidywalna i patetyczna, na pograniczu tandety/kiczu. 
Jest to przyzwoite, kolorowe widowisko lecz film nie potrafi ukryć pustki, która tkwi w jego centrum. Idąc z takim nastawieniem do kina, po seansie nie będzie zawodu i poczucia, że pieniądze poszły na marne. Skłamałbym jednak, mówiąc, że odczekanie i obejrzenie jej później w domu na DVD będzie błędem. 
-------------------------------------*~~~~~~~~~~*------------------------------------------

Teraz tylko czekam na Oscary, wtedy może wróci kilka seansów, któregoś z przegapionych filmów. :)


Pozdrawiam. 

środa, 15 stycznia 2014

Biały puch.

Ach, jak pięknie.
Dziś wreszcie miło było wyjrzeć rano przez okno. Zima zrobiła porządek i przykryła całe to szaro-bure błoto piękną, białą, puszystą kołderką. ;) Ja na ogół raczej nie przepadam za zimnem i wyczekuję nadejścia szybkiej wiosny ale w takie dni nie sposób zaprzeczyć, że Zima to chyba najładniejsza i najbardziej magiczna pora roku. Mimo wszystko wolałabym żeby amerykańskie prognozy się nie sprawdziły. Jak to się mówi co za dużo to nie zdrowo. :)
A teraz na potwierdzenie wrzucę widoczki z mojego okna:



Nie są najlepsze ale jeśli nie zapomnę zabrać aparatu to postaram się dodać kilka ciekawszych ujęć, prosto z lasu. ;)

Pozdrawiam.


poniedziałek, 13 stycznia 2014

Szalone marzenia...

Pomyślałam sobie, że w tym pierwszym prawdziwym wpisie(powitanie się nie liczy ;p) podzielę się ze światem swoim jedynym szalonym marzeniem. Pewnie łatwo się domyślić, że jest nim wyjazd do Japonii.^-^ Marzę o nim od zawsze.  Niestety z moim zdrowiem jest coraz gorzej więc jeśli miałabym się kiedykolwiek porwać na to szaleństwo to chyba tylko teraz ale tak naprawdę nie wiem nawet od czego miałabym zacząć planowanie takiej wyprawy... Jedynie nad terminem nie musiałabym się wiele zastanawiać. Monsunowe lato, z temperaturami powyżej 35*C, zdecydowanie odpada. Najchętniej wybrałabym oczywiście wiosnę w czasie święta Hanami czyli św. kwitnienia wiśni, które dosłownie tłumaczy się jako: "oglądanie kwiatów". Ten piękny zwyczaj liczy sobie już kilkaset lat. Najstarsze jego formy pojawiły się w okresie Nara (710-784), a jego źródeł można się doszukiwać w dworskim zwyczaju hana no en (花宴, dosł. „uczta kwiatowa”), powstałym pod wpływem dworskiej kultury Chin okresu dynastii Tang, oraz w istniejącej przynajmniej od VIII w. religijnej ceremonii oddawania czci bóstwom rezydującym w drzewach sakury. Zwyczaj ten został spopularyzowany przez cesarza Sagę (嵯峨天皇 Saga-tennō, 786-842), który pod kwitnącymi drzewami wiśni w cesarskiej siedzibie w Kioto wydawał przyjęcia połączone z oglądaniem kwiatów i piciem sake. Uważa się, że w ten sposób zapoczątkował praktykowane hanami w postaci zbliżonej do dzisiejszej. Również w okresie Heian pojawiła się poezja opisująca urodę delikatnych kwiatów, które były postrzegane jako metafora samego życia – krótkotrwałe piękno; uznawanie życia za coś tymczasowego było i jest bardzo popularne w kulturze japońskiej. Do dzisiaj kwiaty wiśni są jednym z kulturowych symboli Japonii.
Obecnie tradycja hanami jest nieustająco żywa. Japończycy mają może opinię najbardziej pracowitego społeczeństwa świata. I to prawda, ale jednocześnie są to ludzie, którzy potrafią niemal w stu procentach wykorzystać każdą nadarzającą się okazje do zabawy. Tak naprawdę hanami to wielki wiosenny piknik.  W okresie kwitnienia wiśni tysiące ludzi zapełniają parki, bawiąc się pod ukwieconymi drzewami, przy czym niekiedy zabawa przeciąga się do późnych godzin nocnych. Najlepsze miejsca w parkach zajmowane są na kilka godzin, a niekiedy nawet na kilka dni przed samym wydarzeniem. 
Tradycyjne bentō
przygotowane na hanami
W miastach takich jak Tokio popularne są nocne zabawy pod drzewami wiśni (yozakura, 夜桜, dosł. „nocna sakura”), niekiedy, jak np. w tokijskim parku Ueno, przy świetle papierowych lampionów.  Cudownie byłoby w czymś takim uczestniczyć.~~ Trudno jednak cieszyć się pięknem przyrody z pustym brzuchem. Jedzenie jest równie ważnym elementem hanami jak piękne kwiaty. Japońskie przysłowie „lepsze dango od kwiatów” (花より団子, hana yori dango) odnosi się do osób, które wolą ucztować niż podziwiać wiśnie. Z pośród tradycyjnych potraw strasznie chciałabym spróbować dango (są to kulki ryżowe).*-* Powszechnie pije się też sake i piwo. Choć to akurat nie mój smak. ;)
Pierwszą oznaką zbliżającego się święta wiśni są kwitnące śliwy, które na południu Japonii można zobaczyć pod koniec lutego. Obwieszczają one nadejście wiosny i są sygnałem do rozpoczęcia odliczania. I rzeczywiście kilka tygodni później Japonię po prostu zalewa powódź wiśniowych kwiatów. Czyli najlepszy byłby początek kwietnia. :)

Podczas Tsukimi świątynia przystrojona
jest trawami susuki, które kwitną w tym
okresie, a na ołtarzu ustawionych jest
13 ryżowych ciastek o-mochi(każde
symbolizuje jeden miesiąc z kalendarza
księżycowego, który liczył 13 miesięcy).
Ostatecznie w grę wchodzi jeszcze ciepła i kolorowa jesień. W czasie której odbywa się np. Festiwal Tsukimi (czyli oglądanie pełni księżyca) we wrześniu oraz podziwianie pięknie wybarwionych, czerwonych klonowych liści. Tradycja obchodów tego  święta sięga okresu Heian (VIII-XII w. n.e.) i, jak wiele festiwali celebrowanych na ówczesnym cesarskim dworze, również  ta wywodzi się z Chin... A że jesienią wypadają również moje urodziny, byłby to najwspanialszy prezent. 


Ech, trochę się rozmarzyłam...











sobota, 11 stycznia 2014

Wielkie otwarcie! ;)

Witajcie na moim nowym blogu!
Przyznam może od razu, że wielokrotnie już nachodziła mnie chęć założenia bloga. Niestety zapał mijał równie szybko jak się pojawił i po góra roku zupełnie o nim zapominałam. ;/ Po co więc pakuję się w to po raz kolejny? Bo tym razem nie mam co do niego żadnych wygórowanych wymagań,  liczę jedynie, że spełni rolę motywatora . Żeby ten "ostatni rozdział" nie był tak pusty jak reszta mojej powieści zwanej życiem... ;)
Powinnam chyba od razu wyjaśnić też skąd taka nazwa. Odpowiedź jest prosta; od urodzenia choruję na SMA typu 1.(?) Mieszkam na bardzo małej wsi gdzie dostęp do rehabilitantów czy lekarzy, którzy wiedzieli by z czym mają do czynienia, czy czegokolwiek innego(włączając w to towarzystwo rówieśników) był i jest właściwie żaden. Przez co do tej pory żyłam sobie po prostu z dnia na dzień, nie myśląc wiele o chorobie i przyszłości...-.-' Jednak w ostatnich 5. latach przeżyłam dwa większe kryzysy i od tego czasu postęp choroby wyraźnie przyspieszył. Z roku na rok widzę ogromną różnicę i czuję, że to już nie będzie trwać długo...  To mnie otrzeźwiło ale tak naprawdę chęci do działania nabrałam mniej więcej dopiero rok temu, kiedy to udało mi się pojechać na "Weekend ze SMA-kiem,". Przekonanie się na własne oczy jak wiele jest osób z takimi samymi problemami, które mimo to świetnie sobie radzą, dało mi na jakiś czas sporą dawkę energii. Niestety jak to zwykle bywa zderzenie z rzeczywistością szybko osłabiło mój zapał. ;/ Oprócz zapisania się do fundacji nie udało mi się właściwie nic zrobić. Choć kupiłam nowy wózek do tej pory nie udało mi się go odpowiednio dostosować. Tego typu przeciągające się sprawy wpychają mnie w dołek, sprawiają, że znów nic mi się nie chce. I dlatego ten blog ma mi przypominać, że nie wolno siedzieć bezczynnie. Żeby mieć co pisać trzeba działać. :) 
Po za tym zgodnie z tradycyjnym horoskopem, Japończycy wierzą, że 2014r. patronuje Drewniany Koń (z cyklu 5 żywiołów: ziemi, ognia, wody, metalu i drewna), a że drewno kojarzy się z drzewami i zielenią, ma on wiązać się z nowym początkiem. Jak by tego było mało ja jestem właśnie spod znaku konia(metal) ;) Może tym razem gwiazdy będą mi sprzyjać. ^-^


Pozdrawiam.