poniedziałek, 13 stycznia 2014

Szalone marzenia...

Pomyślałam sobie, że w tym pierwszym prawdziwym wpisie(powitanie się nie liczy ;p) podzielę się ze światem swoim jedynym szalonym marzeniem. Pewnie łatwo się domyślić, że jest nim wyjazd do Japonii.^-^ Marzę o nim od zawsze.  Niestety z moim zdrowiem jest coraz gorzej więc jeśli miałabym się kiedykolwiek porwać na to szaleństwo to chyba tylko teraz ale tak naprawdę nie wiem nawet od czego miałabym zacząć planowanie takiej wyprawy... Jedynie nad terminem nie musiałabym się wiele zastanawiać. Monsunowe lato, z temperaturami powyżej 35*C, zdecydowanie odpada. Najchętniej wybrałabym oczywiście wiosnę w czasie święta Hanami czyli św. kwitnienia wiśni, które dosłownie tłumaczy się jako: "oglądanie kwiatów". Ten piękny zwyczaj liczy sobie już kilkaset lat. Najstarsze jego formy pojawiły się w okresie Nara (710-784), a jego źródeł można się doszukiwać w dworskim zwyczaju hana no en (花宴, dosł. „uczta kwiatowa”), powstałym pod wpływem dworskiej kultury Chin okresu dynastii Tang, oraz w istniejącej przynajmniej od VIII w. religijnej ceremonii oddawania czci bóstwom rezydującym w drzewach sakury. Zwyczaj ten został spopularyzowany przez cesarza Sagę (嵯峨天皇 Saga-tennō, 786-842), który pod kwitnącymi drzewami wiśni w cesarskiej siedzibie w Kioto wydawał przyjęcia połączone z oglądaniem kwiatów i piciem sake. Uważa się, że w ten sposób zapoczątkował praktykowane hanami w postaci zbliżonej do dzisiejszej. Również w okresie Heian pojawiła się poezja opisująca urodę delikatnych kwiatów, które były postrzegane jako metafora samego życia – krótkotrwałe piękno; uznawanie życia za coś tymczasowego było i jest bardzo popularne w kulturze japońskiej. Do dzisiaj kwiaty wiśni są jednym z kulturowych symboli Japonii.
Obecnie tradycja hanami jest nieustająco żywa. Japończycy mają może opinię najbardziej pracowitego społeczeństwa świata. I to prawda, ale jednocześnie są to ludzie, którzy potrafią niemal w stu procentach wykorzystać każdą nadarzającą się okazje do zabawy. Tak naprawdę hanami to wielki wiosenny piknik.  W okresie kwitnienia wiśni tysiące ludzi zapełniają parki, bawiąc się pod ukwieconymi drzewami, przy czym niekiedy zabawa przeciąga się do późnych godzin nocnych. Najlepsze miejsca w parkach zajmowane są na kilka godzin, a niekiedy nawet na kilka dni przed samym wydarzeniem. 
Tradycyjne bentō
przygotowane na hanami
W miastach takich jak Tokio popularne są nocne zabawy pod drzewami wiśni (yozakura, 夜桜, dosł. „nocna sakura”), niekiedy, jak np. w tokijskim parku Ueno, przy świetle papierowych lampionów.  Cudownie byłoby w czymś takim uczestniczyć.~~ Trudno jednak cieszyć się pięknem przyrody z pustym brzuchem. Jedzenie jest równie ważnym elementem hanami jak piękne kwiaty. Japońskie przysłowie „lepsze dango od kwiatów” (花より団子, hana yori dango) odnosi się do osób, które wolą ucztować niż podziwiać wiśnie. Z pośród tradycyjnych potraw strasznie chciałabym spróbować dango (są to kulki ryżowe).*-* Powszechnie pije się też sake i piwo. Choć to akurat nie mój smak. ;)
Pierwszą oznaką zbliżającego się święta wiśni są kwitnące śliwy, które na południu Japonii można zobaczyć pod koniec lutego. Obwieszczają one nadejście wiosny i są sygnałem do rozpoczęcia odliczania. I rzeczywiście kilka tygodni później Japonię po prostu zalewa powódź wiśniowych kwiatów. Czyli najlepszy byłby początek kwietnia. :)

Podczas Tsukimi świątynia przystrojona
jest trawami susuki, które kwitną w tym
okresie, a na ołtarzu ustawionych jest
13 ryżowych ciastek o-mochi(każde
symbolizuje jeden miesiąc z kalendarza
księżycowego, który liczył 13 miesięcy).
Ostatecznie w grę wchodzi jeszcze ciepła i kolorowa jesień. W czasie której odbywa się np. Festiwal Tsukimi (czyli oglądanie pełni księżyca) we wrześniu oraz podziwianie pięknie wybarwionych, czerwonych klonowych liści. Tradycja obchodów tego  święta sięga okresu Heian (VIII-XII w. n.e.) i, jak wiele festiwali celebrowanych na ówczesnym cesarskim dworze, również  ta wywodzi się z Chin... A że jesienią wypadają również moje urodziny, byłby to najwspanialszy prezent. 


Ech, trochę się rozmarzyłam...











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz